niedziela, 21 października 2012

sobota, 22 września 2012

 siedzimy.smarkamy. pijemy herbatę. trzeba wrócić po długiej przerwie. pisanie nie jest takie łatwe jakby się wydawać mogło. 'eh życie' a życie plany burzy. swoją drogą tęskno nam do burzy i do wielu innych niesamowitych rzeczy, które dane nam było przeżyć. ale 'eh życie' i teraz chujdupacycki życie toczy się dalej no i dalej i tak dalej i jak tak dalej pójdzie, zostanie nam tylko udać się do pewnego miasta zwanego Węgorzewem, bo przecież ' zdrowie psychiczne najwyższym dobrem człowieka'. alealeale.... tak nie będzie. chyba nie. bo czasami trzeba zatrzymać się po confetti mimo całego tłumu napierającego na ciebie... aaaaaaaaaaaaaaaale... ale podnosisz się trzymając w górze kolorowy kawałek papieru i cieszysz się jak mały dzieciak. no ale dobra here we go again. willkommen w polsce i tak dalej,  jest tu niesamowicie kolorowo i tak kochamy ten kraj, a zwłaszcza to miasto, że naprawdę we're looking forward to leaving this awesome place 4eva. zawsze byłyśmy inne. mamy refleks jak ten tego, mianowicie po 3 miesiącach ogarnęłyśmy 1/3 openera, ale jak to mówią starzy Amerykanie lepiej późno niż wcale.


















ciao
polka i monia 

czwartek, 16 sierpnia 2012

'2 klisze, płyta i monitor' '15 odbiór' udało się, nareszcie mamy zdjęcia z początku lipca. Długo czekałyśmy, bo po openerze wydarzyło się kilka niefortunnych zdarzeń, a w sumie tylko jedno, które rozwaliło trochę wszystko, ale mamy je już chyba za sobą. Holga była z nami pierwszy raz, jej pierwsza podróż. Strach był nie powiem, bo to nowe, bo to pierwszy raz w rękach, ale myślę, że wyszło ok, a nawet bardzo ok bo jak zobaczyłam te zdjęcia to moja reakcja była bezcenna.  'Ale czaaaad' pan niestety nie odwzajemnił mojego entuzjazmu mruknął tylko coś pod nosem.  Niektóre klatki są troszeczkę (mówiąc troszeczkę, myślę bardzo) rozmazane, a to z powodu 4 dniowego wolnego(free)domu i innych można by rzec czynników chemicznych. Podejrzewam, że będzie jeszcze wiele zdjęć z tych najpiękniejszych dni w moim życiu, ale to już niedługo. Tak... niedługo, bo we wrześniu. Blisko dnia, w którym rozpoczyna się istne piekło. Kaskaderowi pozostało tylko płakać. 













pozdrawiam 
monia 

wtorek, 31 lipca 2012

' trochę tu zimno ' pomyślałam, kiedy wylądowałam i wysiadłam z samolotu. tak właściwie, to wcale się nie myliłam, zostałam powitana deszczem, pierwsze wrażenie nieco przerażające, ale przez następnych kilka dni był upał, biorąc pod uwagę tutejszy klimat.. 

a teraz kilka spraw organizacyjnych. wybaczcie nam ten długi okres przerwy. nie był on związany z brakiem weny, tudzież czegokolwiek. o nie.. co to, to nie. niestety brak czasu sprawił, że tworzenie iiii tak dalej musiałyśmy odłożyć na dalszą półkę.

 tak też po 4 dniach spędzonych w domu po powrocie, wróciłam tam, skąd przyjechałam sprzed kilku dni, nie na długo, bo na kilka godzin i w taki oto sposób znalazłam się tu, gdzie się aktualnie znajduję. monika znajduje się w podobnym miejscu o podobnym klimacie, może noce jedynie są nieco ciemniejsze. przekonuję się coraz częściej o mocy naszej matki ziemi i wyobrażam sobie, co muszą czuć ludzie w skandynawii kiedy to dzień trwa 24 godziny.
 
wiem, że obiecałyśmy wam relację z festiwalu i tak, zdaję sobie sprawę z tego, że minęła już od tego momentu kupa czasu i niestety musicie być cierpliwi, bo jak to mówią co ma wisieć nie utonie, wiec tak czy inaczej wszystko pojawi się prawdopodobnie pod koniec wakacji, kiedy wrócimy już do domów, wywołamy kliszę, zmontujemy filmy itd. 

tymczasem zostawiam was z jedynymi zdjęciami, jakie w chwili obecnej posiadam 



 



 jeden z tych przemiłych słonecznych wieczorów spędzony częściowo w parku








na pożegnanie zdjęcie moje i moni z moich urodzin z sopotu kiedy czekałyśmy na dziewczyny. za wszystkimi tęsknię,
pozdrawiam z zimnej anglii i ściskam
p.

poniedziałek, 2 lipca 2012

"cho na spacer zanim słońce zajdzie, porobimy jakieś zdjęcia..."- zaproponowała polka. no więc poszłyśmy. w drodze zachwycone pięknym widokiem wpadłyśmy na pewien pomysł. pomysł, który jest dosyć odważnym pomysłem, szczególnie gdy można spotkać sąsiadów i rolników wędrujących na ścieżce obok. niestety... klapa. może po wakacjach. albo w innym wymiarze. tak czy inaczej... muszę się sprężyć, bo jutro o 4 pobudka i kierunek GDYNIA! nie wierzę, że został jeszcze jeden dzień !!! na samą myśl piszczę i skaczę... a co będzie na miejscu to tego nie wie nikt...  będzie wielka relacja z tego cudownego wydarzenia. domyślam się, że nie będzie to jeden post. lista zrobiona. aparaty wzięte... no to w d r o g ę !  






pozdro
monia 

czwartek, 28 czerwca 2012



ladies & gentlemen,
w związku, że jutro już oficjalnie opuszczam mury budynku zamieszczonego na powyższej fotografii na dwa miesiące, a monia innego budynku, nieco bardziej zgorszonego nie pod względem samego budynku lecz raczej ludzi. miejmy nadzieję, że życie teraz będzie piękniejsze i myślę, że pewien rozdział w życiu trzeba zamknąć na dobre. małe podsumowanie tego co było i miejmy nadzieję zapowiedź tego co będzie. 




mój ostatni analog






zrobiłyśmy mały projekt i w sumie efekt myślę, że jest całkiem zadowalający 



zatem mamy coś swojego w 100%




 wakacyjne jedzonko, na które nie tylko my zapewne czekałyśmy z utęsknieniem 





nieprzespane noce i ostatnie dni nauki, której koniec, chociaż przydałoby się zacząć uczyć do matury :<


na koniec, chciałabym powiedzieć, że mam najlepszą przyjaciółkę i na 2 tygodnie przed moimi urodzinami wpadła do mojego pokoju, podczas, gdy sobie spałam z wielkim prezentem, który niedługo powieszę na swojej ścianie i holgą śpiewając sto lat. łaaaaaaaaaaaaa najlepszy człowiek na świecie !! + niedługo możecie spodziewać się miliona naszych wakacyjnych  zdjęć, bo nie mam zamiaru rozstawać się z moim nowym aparatem <3


 i don't mind if theres not much to say

sometimes the silence guides our minds to move to a place so far away


xoxo 
poleczka